«
»
03/10/2021

Google: Ta sama treść w różnych formatach nie jest uznawana za duplicate content

Bezpłatna wycena pozycjonowania Twojej strony www

Zastanawiasz się ile może kosztować pozycjonowanie Twojej strony internetowej? Wyślij do nas wiadomość - zazwyczaj odpowiadamy w ciągu kilku godzin!

Proszę o wycenę!

W tym artykule:

Czy te same treści opublikowane w formie tekstowej oraz wideo traktowane są przez Google, jako duplicate content?

To pytanie zadaje sobie wielu twórców internetowych, zwłaszcza prowadzących jednocześnie kanały na YouTube oraz klasyczne blogi. Właśnie ten temat poruszony został podczas rozmowy z Johnem Muellerem w ramach „Google Search Central office hours”. Jakie jest stanowisko przedstawiciela Google? Odpowiedź znajdziesz w tym tekście.

Jak twierdzi John Mueller, Senior Webmaster Trends Analyst w Google, definicja duplicate content, czyli powielonych treści, nie obejmuje tekstów i filmów zawierających tę samą treść. 

Zapewnia, że Google nawet w przypadku identycznych tekstów, ale publikowanych w różnych formatach, nie traktuje ich jako powielone treści. Dzięki temu bez obaw o spadki w pozycjach czy wpływu na algorytmy YouTube możemy kopiować nasz content, przy zachowaniu odrębności formatu, w jakim je dystrybuujemy.

Temat ten poruszony został podczas rozmowy nagranej 22 stycznia tego roku, a pytanie zadała osoba prowadząca kanał na YouTube. Z obserwacji uczestnika rozmowy wynika, że treści z bloga opublikowane także w formie wideo nie są wyświetlane w organicznych wynikach wyszukiwania.

Czy powielona treść w różnych formatach to duplicate content?

„Prowadze kanał na YouTube, gdzie mam 9 000 subskrybentów oraz klasyczny blog tekstowy. Co jakiś czas piszę post na blogu, a później używam tego samego tekstu do stworzenia filmu na YouTube. Czy w związku z tym, iż Google może rozpoznawać treść filmów, uznawane jest to za duplicate content?

Mówię o tym, ponieważ moje dwa posty na blogu są indeksowane, ale nie wyświetlają się w rankingach wyszukiwań organicznych. Nawet jeśli umieścisz bezpośredni odnośnik w wyszukiwarce Google, to i tak ich tam nie ma. Co ważne, pozostałe posty, na podstawie których nie powstały filmy, są pozycjonowane bez problemu. Czy pomogłoby użycie tagu kanonicznego, usunięcie posta na blogu lub skasowanie filmu na YouTube?”.

Owszem, co do zasady lepiej unikać publikowania identycznych treści – jednak czy ma to zastosowanie, gdy będzie to tekst na blogu oraz stworzony na jego podstawie film? Oto odpowiedź Johna Muellera.

John Mueller o duplicate content przy różnych formach publikacji tego samego tekstu

Czy Google jest w stanie przeprowadzić dokładną analizę warstwy tekstowej filmu, a następnie odwzorować ją w celu porównania z publikacją na stronie internetowej? Według Johna Muellera nawet jeśli wszystko będzie powtarzało się słowo w słowo, to Google i tak uzna obie publikacje za zupełnie różne treści. Oznacza to, że bez obaw możemy publikować dokładnie ten sam tekst, ale w różnych firmach. Między innymi dlatego, że użytkownicy po prostu mogą szukać różnych typów publikacji, a wyłączanie z wyników jednej z nich, działałoby w tym wypadku na niekorzyść – zarówno twórcy, jak i osoby poszukującej danych informacji.

To normalne, że czasem szukamy artykułu, a innym razem chcemy obejrzeć wideo, a w tej sytuacji nie możemy mówić o powielonej treści. Co więcej, Mueller sam poleca taką formę dystrybucji treści!

Google zachęca do wykorzystywania różnych formatów tej samej treści

„Przede wszystkim muszę wyjaśnić, że nie wykonujemy analiz warstwy tekstowej filmów, aby wykorzystać je do mapowania stron internetowych. Jeśli Twój film ma dokładnie taką samą treść, co wpis na blogu, to dla nas jest to wciąż coś zupełnie innego. 

Użytkownicy Google szukają bardzo różnych treści – czasem wchodzą z zamiarem poczytania, a innym razem posłuchania czegoś lub obejrzenia filmu, a to są zupełnie różne rzeczy.

Jeśli tekst w filmie jest dokładnie taki sam jak w poście na blogu, to nie ograniczamy widoczności żadnego z nich. Dlatego, jeśli opublikowałeś film, który pasuje do posta na blogu, to według mnie będzie to jak najbardziej w porządku.

To świetny sposób na rozpowszechnianie Twoich treści w zdywersyfikowany sposób. Na pewno nie przestawałbym tego robić. Nie usuwałbym filmy ani wpisu na blogu. Jeśli Twój post nie jest wyświetlany w rankingu Google, to doszukiwałbym się problemów z nim samym, aniżeli powiązania wpisu z filmem na YouTube”.

Dlaczego Google ogranicza wyświetlanie powielonych treści?

Zadane na początku pytanie dotyczyło między innymi kłopotów z wyświetlaniem powielonych treści w Google. Mimo iż Mueller wyjaśnił, że w przypadku powiązania wpisów na blogu z filmami nie ma to miejsca, to poruszył kwestię problemu z pozycjonowaniem tak zwanego duplicate content i jakie ma to znaczenie dla strony.

Według Muellera duplicate content nie jest aż tak zły, jak wielu specjalistów od SEO go postrzega. Nie powoduje dla witryny większych problemów, ale faktycznie może przekładać się na częstotliwość wyświetlania takiej treści w wyszukiwarce. Oto pełna wypowiedź:

„Co do faktycznie powielonej (skopiowanej) treści tekstowej, to po prostu wybieramy jedną z wersji do wyświetlenia w wyszukiwarce Google. Nie na zasadzie ukarania za wykrycie kopii poprzez wykluczenie jej z rankingu. To raczej wygląda tak – mamy dwie wersje, zatem wybierzemy tylko jedną do wyświetlenia, a drugiej po prostu nie pokażemy.

To nie kwestia kary, tylko dbałości o to, aby nie pokazywać użytkownikom tego samego tekstu wiele razy w wynikach wyszukiwania. Dlatego wybieramy tylko jeden z nich”.

Pełny zapis rozmowy znajduje się na YouTube pod tym linkiem:

https://youtu.be/MGAedxutADU
Kamil Winiszewski
Kamil Winiszewski
Pasjonat ogólnopojętego marketingu internetowego. Od wielu lat zajmuje się SEO ale przez strach przed efektem Dunninga-Krugera nie ma śmiałości nazywania się ekspertem.

Powiązane wpisy

Zarezerwuj termin

bezpłatnej konsultacji SEO ze specjalistą

Wyślij formularz